Orientek 2013
I Rodzinny rajd na orientację "Orientek"
Łódź-Łagiewniki, 19.05.2013 r.
(relacja)
relacje z innych imprez
powrót

"Orientek" to kolejna impreza na orientację jaka w ciągu ostatniego półrocza odbędzie się na terenie Lasu Łagiewnickiego. Tym razem organizatorem są osoby z Łódzkiego Klubu Turystów Kolarzy PTTK im. Henryka Gintera, które podczas wcześniejszych startów doceniły ten sposób spędzania wolnego czasu.

Waham się czy wziąć udział w tej imprezie skierowanej przede wszystkim do początkujących orientalistów. Po powrocie z rozgrywanego w nieprzyjaznej rowerzystom trasy orientacyjnego maratonu Dymno, tu czułbym się jak zawodowiec wśród amatorów. W takich warunkach przegrać nie wypada a wygrana wcale nie jest taka pewna. Przekonuje mnie wymiana maili z Piotrkiem z którym pokonaliśmy trasę Dymna. Skoro on jedzie to ja również wystartuję.

Niby jesteśmy tu faworytami. Na pewno najszybciej przejedziemy całą trasę. Jednak w czasie rajdów na orientację ważniejsza od czasu jest liczba zaliczonych punktów. W formule rajdu, na którym potwierdzeniem punktu jest odpowiedź na zadane przez budowniczego trasy pytanie, zalicznie wszystkich punktów wcale nie jest taka pewne.

Mapy rozdane. Jest czas by zastanowić się i wybrać kolejność zaliczania punktów. Po chwili namysłu 29 punktów, czerwonych - wydawałoby się bezładnie rozrzuconych po mapie - kółeczek udaje mi się uporządkować, łącząc je cienką linią. Wybranej na starcie kolejności nie będę musiał w czasie jazdy weryfikować. Na początek wybieram punkty umieszczone na południowej części mapy. Punkty rozrzucone są tutaj rzadziej więc będzie więcej czasu by oswoić się z mapą. Piotrek decyduje się jechać na północ. Spotkamy się dopiero na mecie.

Odbieram kartkę z opisami punktów i natychmiast po sygnale startu ruszam na trasę. Na początek punkt wręcz oczywisty i doskonale znany - skrzyżowanie przecinek w środku rezerwatu. Jadę jedną ścieżką, zawracam, jadę inną. Na skrzyżowaniu przecinek, nie mogę jednak odnaleźć słupka wysokościowego (PK1) i położonego nieopodal karmika dla ptaków (PK22). Kręcę się bezradnie, nie potrafiąc nawet określić swojego położenia. Wreszcie zrezygnowany odpuszczam i jadę na poszukiwania kolejnych punktów. Dopiero pisząc tą relację odkrywam, że znalazłem się znacznie dalej na północ, nieopodal skrzyżowania były już zabudowania Leśnego Dworu. Dojeżdżając do granicy rezerwatu pojechałem drogą na południe, zamiast tą na zachód. A wydawało się, że w słoneczny dzień, w doskonale znanym terenie kompas nie będzie potrzebny.

Razem z napotkanym bikerem odczytuję numer z nieczynnego od dawna hydrantu PK16. Na kolejnych punktach będziemy spotykać się jeszcze nie raz. Na granicy lasu odnajduję powalone drzewa. Jaki "pasożyt" jest tego przyczyną? Na początek wpisuję kornika, później widząc huby porastające uschnięte pnie a nie widząc ani jednego owada, zmieniam początkową odpowiedź - przecież nie tylko owady są pasożytami (huba - to moja odpowiedź na PK6). Chociaż domyślam się odpowiedzi, jadę skrajem lasu i by wpisać, że za ogrodzeniem na skraju lasu znajduje się poletko golfowe (PK19).

Przede mną najdłuższy bezpunktowy odcinek trasy prowadzący do góry "śmieciowej". Jadę ulicami Kasztelańską i Łupkową. Zdobywam sztuczne wzniesienie i skrupulatnie odmierzam długość leżącej na szczycie ławki - 206 cm (PK5).

Szalony zjazd do ulicy Rogowskiej, zamiast piaszczystego i kamienistego skrótu ulicą Działka, korzystam z asfaltowego objazdu ulicą Wycieczkową. Odliczam ilość pni znajdujących wewnątrz betonowych ruin na szczycie Radiostacji (PK3), odczytuję datę z pamiątkowego kamienia (PK20) i najkrótszą drogą docieram do niewielkiej żwirowni na skraju lasu. Chociaż mapa jest dość dokładna nie potrafię określić co autor miał na myśli pytając o drzewo z odkrytymi korzeniami (PK23). Na północnym skraju wyrobiska znajduje się dąb na południowym brzoza spełniające wymogi pytania. Wpisuję obydwa.

Znaną z Bikeorientu "złodziejską" drogą jadę w kierunku PK11. Nie kojarzę zaznaczonego na mapie bajorka. Szczęśliwie jest doskonale widoczne z daleka. Tuż obok nowy paśnik i to jest odpowiedź potwierdzająca obecność na punkcie. Prosty zjazd prowadzi mnie w kierunku znanej chyba każdemu orientaliście Szpaczej Górze. Chwilę kręcę się bezradnie po szczycie w poszukiwaniu jakiegokolwiek kamienia. Wreszcie chyba przypadkiem w oko wpada mi biały malunek kwiatka (PK2), to co znajduje się pod nim to pewnie poszukiwany głaz.

Cofam się by zaliczyć leżący nieco "nie po drodze" PK21. Paśnik to dość znane miejsce, sam ustawiałem tu jesienią punkt kontrolny. Tym razem stwierdzam, że jest tu jedna pozbawiona kory lizawka. Szybki zjazd w kierunku PK25. Chociaż odpowiedź na zadane pytanie - z jaką porą roku kojarzy się umieszczony przy drodze znak - wydaje mi się oczywista, zbaczam z drogi którą jadę by zobaczyć znak szlaku narciarskiego. Więc w karcie startowej wpisuje odpowiedź - zima. Odwiedzam tablicę informacyjną na skraju "użytku ekologicznego" - na pewno nie wolno tu (PK8) "wylewać gnojowicy". Jadę wzdłuż rowu, którym czasami płynie Łagiewniczanka. Obszukuję z każdej strony pierwszy napotkany mostek. Nic co by sugerowało istnienie "uszu" nie znajduję. Ponieważ od wschodu widzę metalowe szyny do spiętrzania wody taką właśnie odpowiedź (wschód) wpisuję PK13. Niestety to chyba nie ten mostek bo odpowiedź jest błędna.

Przede mną leżący na uboczu PK10, zupełnie nie pasujący do pozostałych. To Joker, punkt na którym można zdobyć podwójną ilość, czyli 2 punkty. Prosty dojazd ul. Serwituty i trochę wątpliwości na skraju lasu. Gdzie jest "czerwona brama". Jeszcze raz przejeżdżam wzdłuż działek, sprawdzam wszystkie bramy. Wreszcie dokładnie przyglądam się mapie. Przeczucie pcha mnie dalej do niższego drewnianego ogrodzenia wybiegu na koni. Jest też niska "końska" czerwona brama. Na bramie nic mi nie mówiący łaciński (z pewnością "koński") slogan. Spisuję przedostatnie słowo napisu. Wymyślanie znaczenia łacińskiego zwrotu z którego rozumiem tylko ostatnie słowo: "silentio - cisza, to zadanie ponad moje siły. Poprzestanę na zdobyciu 1 punktu.

W pagórkowatym w tej części lesie terenie nie ma co szukać najkrótszej drogi. Kontynuuję jazdę ulicą Serwituty. Asfaltem przemykam przez Skotniki i na tablicy w narożniku ogrodzenia odczytuję ostrzeżenie o bardzo złych psach (PK12).

Chociaż na liczniku ponad 20 km mam zaliczone jedynie 15 punktów. Teraz będą one ustawiona znacznie gęściej. Kolejny paśnik i dwie lizawki wyznaczające kierunek północ-południe (PK18). Stromy zjazd do miejsca odpoczynku pod Gubałówką. Wpisuję 3 widoczne ławki i dopisuję (+1) widząc kolejną ławkę o 30-40 m dalej (PK27).

Przede mną kilka kładek nad "rowem" Łagiewniczanki. Mam policzyć ilość słupków przy kładce. Mijam dwie kładki bez słupków. Przy kolejnej, położonej w pobliżu jest barierka. Jako odpowiedź wpisuję cyfrę 2 słupków podtrzymujących barierkę (PK28). To nie jest prawidłowa odpowiedź. Podobnie jak Piotrek nie zauważam balustrady ze słupków znajdującej się obok wcześniejszej kładki.

Jadę w kierunku kapliczek i stojących na zboczu ponad nimi ławek. Jedne z nich są wolne, inne zajęte przez wypoczywających łodzian. Jedna zasłana kocem, na innej serwetka i piknikowy posiłek. Jak znaleźć wyryty na jednej z tych ławek roślinny symbol. Kiedy zrezygnowany zastanawiam się nad odpuszczeniem zaliczania tego punktu nadciągają posiłki. Jest para rowerzystów, jest piechur. Podobnie jak ja rozglądają się bezradnie. Pomoc nadchodzi ze strony jednej z odpoczywających osób. Wskazuje ławkę, z opartym o jej bok rowerem.

Po dokładnym przyjrzeniu się zestarzałemu klocowi drewna z którego "wydłubana" jest ławka można dostrzec wizerunek jakiegoś liścia. Jakiego? Nie staramy się rozwikłać tej zagadki. Wpisuję odpowiedź liść i niezgrabnie staram się przenieść jego kształt na kartę startową (PK17). Przedzieram się przez tłumy odpustowiczów, przeciskam pomiędzy pozostawionymi w każdym wolnym miejscu samochodami. Narożnik ogrodzenia jest, są jakieś kibicowskie bazgroły. Na fakt, że mam odczytać liczbę ze stojącego obok słupa zwraca moja uwagę inny napotkany biker. Niezbyt uważne czytanie pytań jeszcze zemści się na mnie tego dnia.

PK9 - Ile stopni prowadzi na wzgórze gdzie znajdowała się kiedyś kaplica? Wchodząc odliczam drewniane schodki i wpisuję (o ile dobrze pamiętam) liczbę 19. W pośpiechu zapominam o dalszej części pytania. Co obecnie stoi na miejscu dawnej kaplic? Ponieważ odpowiedź jest oczywista organizator pozwala na mecie dopisać "krzyż". W barierce nad pobliskim stawem odnajduję jedną "nową" poprzeczną belkę (PK24). Kilkaset metrów dalej odnajduję mrowisko czyli "Imperium mrówek" (PK4). Z drewnianej tablicy nieopodal leśniczówki spisuję nazwę akademii (PK14), a obok grupy głazów tabliczkę informacyjną o żywicy (PK26).

Czas na powrót w kierunku mety. Jeszcze tylko muszę odwiedzić miejsce w którym podczas wojny stracono pewną ilość osób. Jaką? Nawet nie czytam dalszej "oczywistej" dla mnie części pytania. Wpisuję liczbę 15. To nie jest prawidłowa odpowiedź na zadane pytanie: Ilu posłów rozstrzelano w tym miejscu? (PK7)

Identyfikacja rozgałęzionego na 3 konary drzewa (dąb) na znanym skrzyżowaniu leśnych dróg (PK29). Na koniec prostą drogą docieram do punktów, których nie potrafiłem odnaleźć na początku rajdu. Z daleka już widzę karmik z niebieskim dachem PK22 i kilkadziesiąt metrów dalej na skrzyżowaniu, wystający ponad powierzchnię gruntu słupek wysokościowy (PK1). Spisuję jego numer i mogę zjeżdżać do bazy. Na liczniku mam ok. 33 km, cała trasę pokonuję w czasie niewiele ponad 2,5 godziny.

Opustoszały plac przed budynkiem. W jedynym rowerze obecnym na mecie rozpoznaję pojazd należący do Piotrka, który najszybciej pokonał całą trasę rajdu. O wynikach naszej rywalizacji będzie decydowała ilość poprawnych odpowiedzi na karcie startowej. Zwycięzcę poznamy dopiero, wtedy gdy przyjedzie ostatni zawodnik. Czas do zakończenia rajdu wykorzystujemy na rowerowy "spacerek" po Wzniesieniach Łódzkich.

Pomimo, że ostatecznie przegrywam rywalizację z Piotrkiem nie żałuję udziału w tej perfekcyjnie od początku do końca zorganizowanej imprezie. Bardzo wysoko oceniam to co najważniejsze w orientacji: ciekawie zaprojektowana trasa z pomysłowo opisanymi punktami. Dodajmy, że taką trasę organizatorzy budowali po raz pierwszy. Dzięki niektórym z nich mogłem poznawać Las Łagiewnicki jeszcze raz od nowa.

Jeszcze, Jeszcze, Jeszcze raz - prosimy!!!!.

Łódź, maj 2013 r.

Krzysztof Wiktorowski (wiki)
e-mail: wiki256@gmail.com


powrót