Doliny rzek, cz. I

Bzura, Rawka, Wolbórka


28 marca 2020 r.

(relacja)

relacje z innych imprez


powrót


Koronawirus. Odwołane wszelkie, nie tylko rowerowe imprezy. Początkowo jest jeszcze nadzieja na podreperowanie gminnych zdobyczy. Najbliższe gminy odległe o ponad 150 km i niezalecane podróże koleją burzą i te plany.

Wracam do dawnego planu objechania województwa - dolinami łódzkich rzek (Pilicy Warty Neru, Bzury, Rawki i kilku pomniejszych). Cała wyznaczona w RWPGS trasa to bez dojazdu 550 km. Nie ta pora roku, nie ta forma, żeby porywać się na takie wyzwanie. Po wielu przymiarkach wybieram fragment trasy możliwy do pokonania w ciągu jednego wiosennego dnia. Rozpocznę od znajdujących się na północnym skraju miasta źródeł Bzury, najdłuższej mającej swój początek w Łodzi rzeki. Wzdłuż jej biegu dotrę aż do rzeki Rawki. Do Łodzi wrócę wzdłuż kolejnej rzeki Wolbórki.

Najbardziej dociekliwi początek Bzury odnajdują w przepuście pod ulicą Strykowską, prowadzącą w kierunku Strykowa i Łowicza drogą krajową i suchym rowie po zachodniej jej stronie. W rzeczywistości współczesny początek rzeki stopniowo odsuwał się coraz bardziej ma zachód. W głębokiej dolinie można zobaczyć szereg suchych stawów. Woda pojawia się dopiero kilkaset metrów dalej w stawach przy ulicy Boruty.


Staw przy ul.Boruty

Mijam największe łódzkie naturalne kąpielisko w Arturówku. Przecinam jeden z największych w Europie miejskich lasów - las Łagiewnicki. Jadąc opłotkami Łodzi i Zgierza docieram do centrum tego miasta. Mijam zasilany przez rzekę staw miejski. Na długości kilkuset metrów rzeka znika w kanałach pod miastem.


Staw miejski, Zgierz

Zasada by jechać drogami polożonymi najbliżej rzeki sprawia, że dystans się wydłuża a średnia prędkość spada. Tragedii nie ma, wiele gruntowych dróg jest utwardzonych a jednocześnie wysuszonych po wcześniejszych opadach. Zauważam, że określenia jazda dolinami rzek jest trochę naciągane. Z rzadka jadę tak blisko by z drogi widzieć rzekę. Często widzę rosnące w dolinie rzecznej drzewa i krzaki. Zdaża się jednak, że jedyna droga oddala się od koryta o kilka kilometrów. Najpewniejszym miejscem skąd widać nurt pozostają mosty mijane podczas zmiany brzegu rzeki.


Kolejne większe miasteczko w przebiegu rzeki - Ozorków To nie przypadek, miasto swój rozwój zawdzięcza przemysłowi włókienniczemu. Zaklady w tamtym czasie potrzebowały dużo wody a tą zapewniała przepływajaca przez miasto rzeka. Niesłychanym wydaje się fakt, że przepływająca przez miasto rzeka jest krystalicznie (przynajmniej wizualnie) czysta. Gdzie te czasy, gdy kolor wody zmieniał się w zależności o tego co aktualnie produkowano w zakładach chemicznych Boruta w Zgierzu. Zaczynam mieć wątpliwości czy ja te zmieniajace się kolory widzialem. Czy aby cały czas to ta sama rzeka?

Opuszczam miasto. Zmienia się otoczenie. Otaczające Łodź piaski zastępuje bardziej żyzna gleba. Znikają lasy. Pojawiają niekończące się, odkryte tereny rolniczne. Wkróte odczuję zmianę. Na początek mijam potężne budynki cukrowni w Leśmierzu. Teraz to się trochę zmieniło ale kiedyś wokół przeważały buraczane pola.

Z mgieł wśród pól wyłaniają się romańskie mury budowli w Tumie. Jadąc parkowymi alejami wzdluż starego koryta rzeki mijam Łęczycę. Spośród licznych zabytków tego starego miasta w oczy rzucają się mury średniowiecznego zamku.

Tuż za miastem rzeka wpada do utworzonej w Plejstocenie pradoliny Warszawsko-Berlinskiej i skręca na wschód. Przez mijane wsie prowadzą dobre wyasfaltowane drogi. Z góry mogę jedynie popatrzeć na rozległe otaczające rzekę łąki. Szerokość pradoliny w tym miejscu to zaledwie nieco ponad 2 km (przy średniej szerokości 20 km). Próba jazdy bliżej rzeki wzdłuż łąk nie wydaje się możliwa do zrealizowania.

P


Pradolina Warszawsko-Berlińska

Mialo być łatwo, lekko i przyjemnie. Płasko i według meteo niemal bezwietrznie. Może huraganu jeszcze nie ma ale przez najbliższe 65 km czeka mnie uciążliwa jazda z wiatrem prosto w twarz. Żyzne ziemie nie dają szansy na to by pojawil się tu nawet niewielki zagajnik. Pojedyncze drzewa i mijane w czasie jazdy zabudowania nie daja dostatecznej ochrony. Niby nie mam problemu z pokonywaniem tych trudności jednak ten odcinek odciśnie piętno już na calej pozostałej do pokonania trasie.

Przejezdżam przez centrum Łowicza i z utesknieniem czekam na zmiane kierunku jazdy. Po ok. 10 km pokonuję ostatni drewniany most na Bzurze. Dalsza jazda do miejsca w którym rzeka Bzura wpada do Wisły nie jest celem tej wycieczki. Kilkaset metrów za mostem czeka już na mnie kolejna "łódzka" rzeka Rawka. Odpuszczam sobie dotarcie do ujścia tej rzeki. Wg mapy z tej strony rośnie tam prawdopodobnie podmokły las.


Ostatnie spojrzenie na Bzurę

Rawka jest jedyną w województwie tak dużą rzeką zachowana w naturalnym stanie Na całej prawie 100km długości jest chroniona, razem z niektórymi dopływami jako rezerwat przyrody. Przy tak znacznej długości jego szerokość w najwęższych miejscach nie przekracza 10 m. Rzeka silnie meandruje ale nie będę miał okazji, żeby się temu przyjrzeć.

Czas na Rawkę

Skończyła się jazda pod wiatr. Teraz powinno być tylko lepiej. Powinno, ale nie jest. Pojawiają się piaszczyste drogi. Neutralny boczny wiatr wcale takim nie jest. Chociaż wieje z boku w dalszym ciągu utrudnia jazdę. Trochę wytchnienia daje wjazd do znanej z maratonów na orientację Puszczy Bolimowskiej. Leśne, dość dobrze utwardzone drogi, szutrówki. Slonecznna i ciepła pogoda sprawia, że na leśnych drogach robi się tloczno. Na leśnych parkingach stoją samochody. Po leśnych trasach widać pary biegaczy i kilkuosobowe rodziny spacerowiczów. Mam wrażenie, że wszyscy stosują się do wprowadzonych zaostrzeń. Zero patroli, których można by się spodziewać w tej sytuacji.

Gdzieś z boku pozostawiam Skierniewice. Przede mną nudna asfaltowa droga na południe. Z niepokoję obserwuję słońce obniżające swoje położenie. Brak mapy sprawia, że nawet nie wiem ile będzie trwał dojazd do kolejnej miejscowości Rawa Mazowiecka. Rawka przeplywa tu przez tu przez szereg wykorzystywanych rekreacyjnie stawów.

Rawka

Po raz kolejny zatrzymuję sie, żeby dopompować tylne kolo. Powietrze uchodzi bardzo powoli, a ja mam brzyda na to by zatrzymać się i wymienić dziurawą dętkę. Może to uraz po awarii podczas rozgrywanej w dużo gorszych warunkach pogodowych Liczyrzepy. Najważniejsze, że metoda sprawdza się. 170 ruchów pompką i mogę przez jechać dalej przez 30-40 km. Pierwszy raz zatrzymuję się za Ozorkowem, ostatni 8 raz już za Tomaszowem. To oznacza, że wykonalem 1300 wspomaganych przy pomocy kolana ruchów krótkiej pompki.

Do położonych w okolicach Koluszek źródeł Rawki pozostaje jeszcze kilkanaście kilometrów ale ja żegnam się z jej nurtem. Kolejnym celem jest dotarcie do brzegów Pilicy. By pozostać w temacie rzecznych dolin, wybieram jazdę wzdłuż rzeki Krzemionka stanowiacej fragment rezerwatu rzeki Rawka.

W okolicach Czerniewic znajdują się źródła tej rzeki. Po kilku kilometrach zaczynam jechać wzdluż rzeki Gać. Leśne drogi doprowadzą mnie do leżącej tuż obok Pilicy Spały. Powoli kończy się niezbyt długi marcowy dzień. Przyśpieszam na ile pozwalają nadwyrężone podczas jazdy pod wiatr mięśnie. Do ujscia rzeki Wolbórki w Tomaszowie, chciałbym dotrzeć jeszcze za dnia by zrobić pamiątkową fotkę i w miarę wcześnie przejechać przez miasto.


Wolbórka (ta z lewej)

Dalej to już doskonale znane drogi przez Wolbórz, Będków ... Z powodu dość późnej pory, rezygnuję z jazdy w kierunku znajdujących się w bagnistym lesie pod Tuszynem źródeł Wolbórki. Nie sięgająca granic miasta Wolbórka nie była głównym celem dzisiejszej wycieczki. Ciekawostką jest, że pod drugiej stronie przecinającej ten las drogi krajowej znajdują się źródła Dobrzynki. Jej wody poprzez Ner i Wartę dotrą do Odry.

Trasa wycieczki

Dystans 300,2 km
Czas 15:28
Czas jazdy 14:39
średnia 20,5 km/godz.


Krzysztof Wiktorowski (wiki)
e-mail: wiki256@gmail.com


Doliny rzek cz.II - NER - WARTA

Doliny rzek cz.III - PILICA

Doliny rzek cz.IV - Grabia, Widawka

Doliny rzek cz.IV - Mroga, Moszczenica

powrót